8 grudnia 2013

Skrzyżowanie
im. Kaczyńskiego i Tuska

Unikający podgrzewania emocji politycy nie dostają na ogół tyle placów, ulic i parków, co ich bardziej medialni lub populistyczni konkurenci. Głosującym na spokojnych polityków nawet nie chodzą takie rzeczy po głowie. Mają przecież własne życie, a polityków starają się wybierać takich, by im to życie mądrze regulowali.

Wyborcy bardziej emocjonalnej strony zamiast życia prywatnego mają życie publiczne — czyli politykę. Ich bohaterowie muszą być widoczni wszędzie, bo inaczej było by tak, jak gdyby ich wogóle nie było.

Bohaterowie nie mogą po prostu pracować na stanowisku kierowniczym w aparacie państwa. Oni walczą, i ta walka musi zostać upamiętniona. Nie pensja, zakres obowiązków i rozliczenie z wyników, a ulica, order, pomnik.

Czy głosujący na Tuska w ogóle go za coś cenią? Można sobie wyobrazić, że w gruncie rzeczy obchodzi on ich tyle, co osoba, która naprawia Ci samochód. Ma być rzetelna, niezbyt droga, dobrze, jeśli komunikatywna; finalnie liczy się jednak tylko efekt jej pracy.

Po drugiej stronie mamy kult i wdzięczność, jak gdyby ów samochód, którym wszyscy jedziemy, był nam przez polityków zrzucony z nieba. Nic z niego nie rozumiemy, wydaje dźwięki, czasem się psuje — wtedy wydaje się wojnę tej drugiej stronie, która się z owego kultu cargo śmieje (ale też się boi i go nie rozumie).

Plemię i przedsiębiorstwo.